Wszelakie barwne neutralne filtry fotograficzne wymagają, jak wiadomo, wprowadzenia przy naświetlaniu odpowiedniej korekcji ekspozycji, zależnej od jasności vel gęstości takiego filtra, ergo od ilości odcinanego przez filtr światła. Naświetlać z filtrem trzeba obficiej. Od dawien dawna zwykło się podawać wartość tejże korekcji w postaci krotności filtra, czyli współczynnika mówiącego, ile razy należy z takim filtrem wydłużyć czas naświetlania - w porównaniu do zdjęcia bez filtra.
W przypadku filtrów barwnych do fotografii czarno-białej, krotności najpopularniejszych filtrów wyglądają najczęściej i mniej więcej tak:
Krotność | Barwa filtra |
1,4x | jasnożółty, jasnoniebieski, jasny żółtozielony |
2x | żółty, żółtozielony |
2,8x | pomarańczowy |
4x | zielony |
8x | czerwony |
Filtrów jest, oczywiście znacznie więcej, różni producenci stosują wszak różne wariacje, są filtry do fotografii barwnej - konwersyjne, korekcyjne, kompensacyjne... Wymagają one wszystkie indywidualnych korekcji, zależnie od swej gęstości - i to już winno być ustalane na podstawie danych producenta lub pomiarów światłomierzem.
No dobrze, ale po co ten przydługi i przynudny wywód, w dobie pomiaru TTL i tak dalej? Nakręcamy filtr, mierzymy światło przez filtr - i gotowe?
A właśnie. Przede wszystkim nie zawsze da się skorzystać z pomiaru TTL - wszak różne kombinacje sprzętu mogą się zdarzyć, nie zawsze wszystko działa prawidłowo, nie wszyscy zresztą hołdują bezgranicznie nowomodnym aparatom. A po drugie, zdarzyć się może, że pomiar TTL haniebnie nas oszuka. Ryzyko to występuje zwłaszcza w przypadku gęstych (ciemnych) filtrów ze skraju pasma widzialnego - czerwonych i niebieskich. Tam bowiem może nastąpić najsilniejsza różnica pomiędzy barwoczułością światłomierza a matrycy czy emulsji światłoczułej - sięgająca na przykład 1,5 EV.
Prosto wygląda sprawa przy "odgórnym" wprowadzaniu korekcji naświetlania poprzez zmianę czasu otwarcia migawki. Wystarczy po prostu wydłużyć czas zgodnie z krotnością filtra. Czyli skoro, przykładowo, pomiar bez filtra wskazuje nam przy jakiejś tam przysłonie czas 1/250 s, to z filtrem 4x czas naświetlenia wyniesie przy tej samej przysłonie 1/250 x 4 = 1/60 s (w odpowiednim zaokrągleniu do zwyczajowych wartości). W uproszczeniu możemy po prostu podzielić mianownik przez krotność filtra (250 / 4 = 60)
No ale gdybyśmy chcieli zostawić czas naświetlania, a skorygować ekspozycję przysłoną? Tutaj sprawa jest cokolwiek bardziej skomplikowana, bowiem krotność filtra nie przekłada się bezpośrednio nijak na stopnie przysłony (czyli zarazem jednostki liczby naświetlania), zależność jest bowiem logarytmiczna: EV = log2 n (gdzie n jest krotnością filtra).
A zatem, aby przejść do meritum, najpopularniejsze czy mogące wystąpić krotności filtra wymagają wprowadzenia przy naświetlaniu następujących poprawek, liczonych w stopniach przysłony lubo jednostkach EV (w zaokrągleniu do jednego miejsca po przecinku):
Krotność |
1,4x
|
2x
|
2,8x
|
3x
|
4x
|
5x
|
6x
|
7x
|
8x
|
9x
|
EV |
0,5
|
1
|
1,5
|
1,6
|
2
|
2,3
|
2,6
|
2,8
|
3
|
3,2
|
Krotność |
10x
|
16x
|
32x
|
50x
|
64x
|
100x
|
200x
|
500x
|
1000x
|
2000x
|
EV |
3,3
|
4
|
5
|
5,6
|
6
|
6,6
|
7,6
|
9
|
10
|
11
|
Pogrubione zostały wartości dla filtrów o najczęściej spotykanych krotnościach, niejako, można by rzec, standardowych. Standardowymi są, de facto, wszelakie krotności będące potęgą liczby 2 - czyli 2, 4, 8, 16, 32, 64 itd., jako że przekładają się zawsze na pełne wartości EV. Łatwo więc zapamiętać, że filtr wymaga wprowadzenia korekty naświetlania o tyle jednostek EV, do jakiej potęgi trzeba podnieść liczbę 2, aby otrzymać krotność filtra. Czyli, dla przykładu, filtr 8x wymaga korekty naświetlania o 3 EV, jako że 23 = 8.
Z kolei duże krotności - idące w setki i tysiące - właściwe są dla gęstych filtrów szarych, używanych do modnych ostatnio długich ekspozycji w warunkach dziennych.
Wbrew pozorom sprowadzenie krotności do stopni naświetlania jest też wygodne przy kompensacji naświetlenia za pomocą czasu otwarcia migawki - prościej chyba wydłużyć czas mechanicznie "o trzy działki" niż dzielić w pamięci w warunkach polowych, dajmy na to, 250 przez 8 (co może prowadzić do nerwicy lub obłędu).
Na koniec wspomnieć można jeszcze o dwóch rzeczach.
Gdyby naszła nas chęć sprawdzenia krotności bliżej nieznanego filtra za pomocą światłomierza (czyli porównując pomiar światłomierzem bez filtra i z filtrem), zwrócić należy uwagę, aby robić to przy białym (słonecznym) świetle i na obiekcie o neutralnej barwie - białej lub szarej, bez żadnej dominanty barwnej. W przeciwnym bowiem razie może dojść do zafałszowania wyniku pomiaru, jeżeli np. obiekt, na którym mierzymy ekspozycję, lub światło w jakim to czynimy, jest w barwie dopełniającej do badanego filtra - może nam w rezultacie wyjść, że filtr jest ciemniejszy niż jest w rzeczywistości. No i, jak wspomniałem, z racji na barwoczułość światłomierza metoda ta może być niewystarczająco dokładna dla filtrów czerwonych i niebieskich.
Może się jeszcze zdarzyć, że zdjęcia wykażą w praktyce, iż gęstość filtra nie odpowiada podanej dla niego przez producenta. Przyczyną tego może być niedokładność w opisie filtra - na co już nic nie poradzimy. Ale może to też wynikać z nierównego uczulenia spektralnego rejestratora, np. emulsji światłoczułej. To, co podawane jest bowiem jako jej czułość, jest tzw. czułością ogólną, uśrednioną wartością dla światła białego, w całym zakresie widzialnym. Natomiast czułość dla poszczególnych barw składowych może się znacznie różnić. Przykładowo - czarno-białe emulsje panchromatyczne czy superpanchromatyczne mają wysoką, względnie bardzo wysoką, czułość na kolor czerwony, bardzo wysoką na kolor fioletowy i niebieski i zarazem niską na kolor zielony. Jeżeli zatem zastosujemy np. z takim materiałem filtr żółtozielony, to ograniczy on naświetlenie w zakresie barw fioletowej, niebieskiej i czerwonej, czyli tych, na które emulsja jest najbardziej czuła, a puści głównie światło w rejonie zieleni - czyli tam, gdzie czułość emulsji jest najniższa. Może się zatem zdarzyć, że pomimo teoretycznie prawidłowej ekspozycji z filtrem, zdjęcie wyjdzie wyraźnie niedoświetlone.
Warto zatem poświęcić nieco czasu (i materiału) na sprawdzenie rzeczywistej krotności filtra. Jeśli np. rezultat pomiaru TTL wyraźnie odbiega od tego, co wynika z parametrów filtra, warto wykonać dwa zdjęcia - jedno wg pomiaru przez filtr, drugie wg pomiaru bez filtra, ale skorygowanego o współczynnik podany dla filtra przez producenta. Wtedy łatwo ocenić, gdzie leży prawda.
Istotne post scriptum
Jedna jeszcze istotna kwestia wymaga poruszenia - a co, jeżeli nakręcamy na obiektyw kilka filtrów na raz, hę? Jaka jest ich łączna gęstość?
Otóż nic to strasznego, zapamiętać tylko trzeba, że:
Tylko tyle i aż tyle, jak rzekłby klasyk.
Istotne post scriptum
Jedna jeszcze istotna kwestia wymaga poruszenia - a co, jeżeli nakręcamy na obiektyw kilka filtrów na raz, hę? Jaka jest ich łączna gęstość?
Otóż nic to strasznego, zapamiętać tylko trzeba, że:
- krotności kilku filtrów wzajemnie się mnoży,
- korekcje kilku filtrów w stopniach (EV) się sumuje.
Tylko tyle i aż tyle, jak rzekłby klasyk.
Bardzo rzetelne informację. Potwierdzają też fakt jak nie należy bezkrytycznie ufać wszechobecnym systemom automatyki pomiarów ekspozycji
OdpowiedzUsuń