W
przypadku wykorzystywania do fotografii czy filmowania oświetlenia
za pomocą świetlówek kompaktowych istotny problem stanowi nieraz
uzyskanie za ich pomocą światła twardego. Świetlówki takie na
skutek swych dużych rozmiarów z natury dają światło dość
rozproszone, trudne do skupienia, efekt ten potęgowany jest jeszcze
stosowaniem – wymuszonym przez jednak małą wydajność świetlówek
- wielokrotnych opraw, a także kierunkowaniem ich światła za
pomocą dużych rozmiarów reflektorów, np. srebrnych parasolek.
Koniec końców, kompaktowe świetlówki fotograficzne dają światło
miękkie, w zasadzie zbliżone do softboxa, za to bardzo rozproszone
i źle ukierunkowane – poza właściwym obiektem rozświetlone jest
w zasadzie całe wnętrze, co przy jasnym pomieszczeniu zasadniczo
uniemożliwia uzyskanie kontrolowanego, kontrastowego
oświetlenia.Dlatego też solidną pokusą mogą wydawać się
dostępne w handlu reflektory paraboliczne do standardowych oprawek
studyjnych z gwintem E27, np. takie klasyczne wąskostrumieniowe o
średnicy 26,5 cm czy mniejsze 21 cm, reklamowane jako przydatne w
zasadzie do wszystkiego – zwłaszcza świetlówek kompaktowych czy
żarówek błyskowych... Naprawdę?
Przede
wszystkim – reflektor taki nie ma najmniejszego sensu w przypadku
żarówki błyskowej. Świeci ona wszak do przodu i to stosunkowo
wąskim kątem, wobec czego użycie reflektora nie ma tu żadnego
znaczenia, bowiem ma on zastosowanie tylko w przypadku źródeł
światła świecących do tyłu i na boki. W przypadku żarówki
błyskowej jedyna – marginalna – funkcja reflektora sprowadza się
do jej osłonięcia z boku, co przy stosowaniu np. oświetlenia
bocznego może zapobiec złapaniu blika przez obiektyw aparatu. Takie
jakby sztywne wrota.
No,
ale jak ma się sytuacja w przypadku świetlówek kompaktowych? Ano
lepiej, ale pod pewnymi warunkami. Dlaczego? Otóż reflektor taki, w
postaci jaka jest obecnie dostępna, nie nadaje się zupełnie do
standardowych, dużych świetlówek fotograficznych – przeznaczony
jest bowiem zasadniczo do tradycyjnych żarówek, a i to matowych.
Cały
haczyk zasadza się bowiem w funkcjonowaniu takiego reflektora –
aby działał on efektywnie, źródło światła umieszczone musi być
w ognisku reflektora, a to ognisko znajduje się na samym dnie
czaszy, kilka ledwo centymetrów nad szyjką. Jeżeli więc
zastosujemy z takim reflektorem typową, dużą świetlówkę
fotograficzną, to w ognisku reflektora znajdzie się tylko jej
oprawa, a całe światło z rury w przedniej części klosza
rozproszy się dość bezproduktywnie. Do tego świetlówka, nawet
mała o mocy 65 W, jest i tak większa od reflektora, wystaje na
zewnątrz – co jeszcze zmniejsza skuteczność tego układu,
zwiększając zarazem rozsiewanie światła na boki.
Cóż
więc zrobić? Umieścić źródło światła tam, gdzie jego
miejsce. Prostym rozwiązaniem okazuje się zakup małej świetlówki
kompaktowej – zupełnie eksperymentalnie (i spontanicznie)
sprawiłem sobie w tym celu świetlówkę Osram o mocy 11 W,
strumieniu świetlnym 600 lm i temperaturze barwowej 6500 K.
W
porównaniu do kompaktowej świetlówki fotograficznej, nawet
najmniejszej spiralnej „śrubki” 65 W (pokazanej na zdjęciach
powyżej), oferującej deklarowany strumień świetlny 3800 lm,
wygląda ona z kloszem wręcz humorystycznie:
Tyle,
że ze względu na małe wymiary, świetlówka 11 W pozwala dość
efektywnie wykorzystać możliwości reflektora. Nie jest może
idealnie, ale znajduje się naprawdę blisko ogniska. Spójrzmy więc
na działanie zestawu świetlówki 11 W (600 lm) z reflektorem,
prostopadle świecącego na ścianę z odległości 1,1 m (licząc od
statywu):
Jak
widać światło jest dobrze ukierunkowane, wyraźnie ograniczone –
i zaskakująco jasne. Porównajmy to teraz ze świetlówką
fotograficzną 65 W (3800 lm), w tym samym ustawieniu i przy tych
samych parametrach ekspozycji:
Pomimo
strumienia świetlnego większego teoretycznie ponad 6 razy jest
wyraźnie ciemniej, świetlówka świeci w zasadzie bezkierunkowo –
widać wyraźnie, że reflektor w takim przypadku w ogóle nie
działa, pełni praktycznie rolę osłony świetlówki,
ograniczającej jej świecenie do tyłu.
Dla
pełni porównania, układ klasyczny – świetlówka 65 W ze srebrną
parasolką średnicy 84 cm działa tak:
Jest
więc znacznie jaśniej niż w przypadku świetlówki 65 W z kloszem,
acz dużo jest światła rozproszonego. Co ciekawe, pomimo większej
odległości od parasolki do ściany niż w przypadku reflektora,
oświetlane przez reflektor pole (hotspot) jest zasadniczo tej
samej wielkości.
I
na koniec porównanie efektywności poszczególnych układów, na
podstawie histogramów z wycinków ze środka pola oświetlanego
przez trzy powyżej zaprezentowane zestawy:
Widać
dobitnie, że świetlówka 11 W z kloszem daje światło o 1,25 EV
jaśniejsze niż świetlówka 65 W w takich samych warunkach –
czyli, porównując to do strumienia świetlnego, mała 11 W
świetlówka jest w tym zestawie 15 razy bardziej skuteczna od
świetlówki 65 W (świeci 2,4 raza jaśniej przy 6,3 raza mniejszym
strumieniu świetlnym).
Z
kolei świetlówka 65 W z parasolką daje oświetlenie o 1 EV
jaśniejsze od świetlówki z kloszem, acz trzeba mieć na uwadze, że
ponieważ świetlówka z parasolką zwrócona jest do tyłu względem
statywu, większa była w moim teście odległość od źródła
światła do ściany, wobec czego przy większych bezwzględnych
odległościach do obiektu zdjęcia różnica będzie mniejsza.
Trzeba mieć też na uwadze, że posłużyłem się w teście (czysto
skądinąd porównawczym) stosunkowo małą świetlówką
fotograficzną 65 W, której pojedyncze użycie jako światła
głównego jest możliwe praktycznie tylko przy fotografowaniu
statycznych scen ze statywu.
Można
jeszcze zwrócić uwagę na różnicę temperatury barwowej światła
- świetlówki fotograficzne mają ją deklarowaną jako 5500 K, zaś
użyty w teście mały Osram 11 W - 6500 K. Daje on więc nieco
chłodniejsze światło, tak że do pełni szczęścia i idealnego
dopasowania konieczna byłaby filtracja na poziomie 2,8 daM. Różnicę
jasności poszczególnych zestawów, jak i barwy światła, widać na
porównaniu próbek wykorzystanych do otrzymania powyższych
histogramów:
A
jak wygląda zastosowanie w przypadku takiego parabolicznego
reflektora tradycyjnych żarówek? Ano świetnie – świeci, że aż
miło, z kilkoma wszak „ale”... Przede wszystkim reflektor
przeznaczony jest do żarówek matowych. Jeżeli zastosujemy żarówkę
z przezroczystą bańką, czy to zwykłą, czy halogen, oświetlenie
będzie wprawdzie ładnie ukierunkowane, ale zdecydowanie
nierównomierne – reflektor rzuci nam bowiem zamiast okrągłego
hotspotu obraz żarnika żarówki. Najprościej byłoby więc
kupić żarówki matowe, ale dzięki światłym proekologicznym
regulacjom UE jest to w zasadzie zagadnienie akademickie. Drugi
problem w przypadku stosowania żarówek wiąże się z ewentualną
koniecznością zbalansowania temperatury barwowej światła, gdyby
np. stosować reflektor z żarówką w połączeniu z oświetleniem
świetlówkami.
Sprzedawane
obecnie reflektory paraboliczne nie są, jak widać, przeznaczone do
dużych świetlówek fotograficznych. Specjalny reflektor do
świetlówki wyposażony być musi z tyłu w odpowiednią kieszeń, w
której chowa się oprawa świetlówki, tak że wewnątrz odbłyśnika
reflektora znajduje się już tylko rura, źródło światła. I tak
nie będzie to układ specjalnie efektywny, bo w pobliżu ogniska
znajdzie się, powiedzmy, 1/4-1/3 „śrubki”, ale jasność będzie
porównywalna – jak z mojego dochodzenia wynika – do zestawu
takiej świetlówki z parasolką, czyli nie najgorzej, natomiast
światło będzie zdecydowanie twardsze, o wyraźnie zarysowanym
cieniu. Jakieś dwa lata temu reflektory takie przemknęły przez
sklepy jak kometa – i więcej ich czemuś nie widziano...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz