Skoro zmęczyliśmy już niszowy temat świetlówki fotograficznej z kloszem, zagłębmy się teraz w niuanse znacznie bardziej popularnego zestawu oświetleniowego dla ubogich (duchem) - fotograficznej spiralnej świetlówki kompaktowej z parasolką. Jak też rozkłada się jego światło, i na ile jest on efektywny?
Spójrzmy więc na trzy czysto teoretyczne przykłady uzyskane za pomocą pojedynczej oprawy, jak na powyższym zdjęciu. Średniej wielkości świetlówka fotograficzna o mocy 85 W (strumień świetlny 4900 lm, temperatura barwowa 5500 K), ustawiona została prostopadle w odległości 150 cm od szarego panelu, który z kolei znalazł się 15 cm przed ścianą. Rozmiar świetlówki wybrany został skądinąd celowo, aby uzyskać niejako średnią wartość możliwego wpływu jej wielkości na współpracę z parasolką.
Ze srebrną parasolką o średnicy 84 cm oświetlenie wygląda (w ujęciu obiektywem o ekwiwalencie ogniskowej 28 mm) tak:
Ze srebrną parasolką o średnicy 84 cm oświetlenie wygląda (w ujęciu obiektywem o ekwiwalencie ogniskowej 28 mm) tak:
Ekspozycja ustalona została ręcznie na szarym panelu (czas 1/15 s i przysłona 1:4,5.dla czułości 200 ASA), który to panel posłużył także do ustalenia balansu bieli. Zwróćmy też uwagę na ogólną jasność światła dla tego zestawu, a ta
jest, jak widać z parametrów naświetlania, dość mizerna - o jakimkolwiek sensownym fotografowaniu
z ręki przy świetlówce 85 W można w zasadzie myśleć tylko przy krótkich
ogniskowych, dużych otworach przysłony lub wysokich czułościach - z
odległości 1,5 m liczba świetlna wyszła na poziomie 7,8 LV. Jeśli natomiast chodzi o rozkład światła, widać dość wyraźne ograniczenie pola świecenia, którego średnicę oszacować można na podstawie wielkości panelu (30 cm) na mniej więcej 120 cm - wynika z tego, że średnica oświetlanego pola wynosi ok. 75% odległości od lampy do obiektu, a kąt świecenia odpowiada obiektywowi o ekwiwalencie ogniskowej w okolicy 60 mm.
Aby uniknąć tego w dość wyraźnego hotspotu rozważyć można na przykład zastosowanie parasolki białej, która dać winna bardziej rozproszone światło. Tak więc i sięgnąłem po swoją parasolkę "białą" (czy raczej w wydaniu chińskiej firmy Massa bardzo jasnoszarą) o średnicy 91 cm, która przy tych samych parametrach ekspozycji dała następujący efekt:
Jak widać, oświetlenie jest faktycznie bardziej równomierne, można już z powodzeniem używać tego zestawu dla obiektywów szerokokątnych, jest jednak znacznie ciemniej niż w przypadku srebrnej parasolki. Próbą poprawy tej sytuacji może być użycie parasolki o większym współczynniku odbicia - tu posłużyem się parasolką dwupowłokową o średnicy 84 cm, czyli białą dyfuzyjną ze srebrnym pokrowcem, znakomicie się skądinąd sprawdzającą z lampami błyskowymi. A rezultat wyszedł tym razem taki:
W zasadzie więc rozkład oświetlenia porównywalny jest z parasolką białą, acz jest faktycznie nieco jaśniej.
Przy okazji warto też zwrócić uwagę na charakterystykę światłocienia dla poszczególnych parasolek - cień statywu na ścianie jest zdecydowanie najbardziej rozmyty dla parasolki srebrnej, ale i jest to specyficzne dla takiej parasolki rozmycie składające z wielokrotnie nakładających się kilku cieni - tym niemniej w praktyce, jeśli nie fotografujemy li tylko cienia statywu na ścianie - efekt ten nie jest specjalnie widoczny, a w każdym razie nie przeszkadza.
W zasadzie więc rozkład oświetlenia porównywalny jest z parasolką białą, acz jest faktycznie nieco jaśniej.
Przy okazji warto też zwrócić uwagę na charakterystykę światłocienia dla poszczególnych parasolek - cień statywu na ścianie jest zdecydowanie najbardziej rozmyty dla parasolki srebrnej, ale i jest to specyficzne dla takiej parasolki rozmycie składające z wielokrotnie nakładających się kilku cieni - tym niemniej w praktyce, jeśli nie fotografujemy li tylko cienia statywu na ścianie - efekt ten nie jest specjalnie widoczny, a w każdym razie nie przeszkadza.
Porównajmy teraz jeszcze jasność oświetlenia dla trzech powyższych przykładów na podstawie histogramów z wycinków pola szarego panelu:
Widać, że stosując parasolkę "białą" zyskujemy wprawdzie na równomierności oświetlenia, ale ekspozycja spada w stosunku do parasolki srebrnej aż o 1,75 EV, czyli 3,35 raza. Z kolei stosując parasolkę dwupowłokową, o większym współczynniku odbicia, tracimy w porównaniu do parasolki srebrnej 1,25 EV czyli ilość światła spada 2,4 raza.
Jak by nie było, jest ciemno...
Jak by nie było, jest ciemno...
Na koniec spójrzmy więc jeszcze, ile tak naprawdę można wyciągnąć z oświetlenia światłem stałym za pomocą świetlówek z parasolką. Zamiast jednej świetlówki 85 W zastosujmy zatem popularną podwójną oprawę z dwoma świetlówkami 125 W (7200 lm, 5500 K), najmocniejszymi, jakie można w niej użyć, i srebrną parasolką średnicy 84 cm:
Ekspozycja tym razem ustawiona została na szary panel od nowa - przy odległości 150 cm, czułości 200 ISO i przysłonie 1:4,5 czas naświetlania wyniósł 1/50 s, a więc uzyskaliśmy już w miarę znośne oświetlenie rzędu 9,5 LV. Dla przypomnienia - przy jednej świetlówce 85 W w identycznym ustawieniu czas naświetlania wynosił 1/15 s. Widać więc, że wzrost jasności oświetlenia jest w praktyce, pomimo kombinowania z ilością świetlówek, proporcjonalny do wzrostu strumienia świetlnego - ten bowiem zwiększył się 2,93 raza (z 4900 lm do 14 400 lm), zaś czas naświetlania skrócił się 3,33 raza (z 1/15 s do 1/50 s) - różnica pomiędzy tymi wartościami wynosi 0,18 EV i zrzucić ją można spokojnie na karb skoku 1/3 EV, z jakim ustawiane są parametry ekspozycji w aparacie. Nieco zaskakująca jest - wobec użycia świetlówek tego samego producenta - wyraźna różnica w barwie światła. No ale to najwyraźniej temat na kolejne śledztwo...
Jak by nie było,już samo oświetlenie główne świetlówkami kompaktowymi o sumarycznej mocy 250 W pozwala juz na w miarę spokojne fotografowanie z ręki bez nadmiernego podbijania czułości - może nie ma co popadać w nadmierną euforię, ale dramatu też jednak nie ma. Można oczywiście zastosować, żeby już nie pchać się w nadmierne koszta i bardziej egzotyczne rozwiązania, bardzo zbliżoną do oprawy podwójnej oprawe potrójną, która pozwoliłaby ponownie zwiększyć wartość ekspozycji o 0,5 EV.
Jedna tylko gorzka refleksja dotycząca tego typu podwójnych (czy potrójnych) opraw ciśnie się na koniec na myśl - ustawienie takiej oprawy, z parasolką i dużymi świetlówkami, wymaga od jednej osoby naprawdę ekwilibrystycznych zdolności, bo jest to czynność wymagająca zasadniczo użycia co najmniej czterech rąk - dwie do jednoczesnego dokręcania obu nakrętek na osi, i dwie kolejne do trzymania podczas tej czynności obu oprawek i parasolki w ustalonym położeniu. Najlepiej więc po prostu zorganizować sobie pomocnika.
Jedna tylko gorzka refleksja dotycząca tego typu podwójnych (czy potrójnych) opraw ciśnie się na koniec na myśl - ustawienie takiej oprawy, z parasolką i dużymi świetlówkami, wymaga od jednej osoby naprawdę ekwilibrystycznych zdolności, bo jest to czynność wymagająca zasadniczo użycia co najmniej czterech rąk - dwie do jednoczesnego dokręcania obu nakrętek na osi, i dwie kolejne do trzymania podczas tej czynności obu oprawek i parasolki w ustalonym położeniu. Najlepiej więc po prostu zorganizować sobie pomocnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz