sobota, 14 grudnia 2013

Tajemnicza ogniskowa obiektywu standardowego

  Każdy niemal wie i od wieków bez mała jest to powtarzane, że ogniskowa obiektywu standardowego równa jest dla danego formatu klatki w przybliżeniu przekątnej tejże klatki. Stąd przyjmuje ją się np. jako 50 mm dla klatki 24x36 mm, 30 mm dla 18x24 mm, wreszcie 80 mm dla formatu 6x6 cm. Ale skąd i dlaczego akurat tak definiuje się ogniskową obiektywu standardowego, tu już sprawa się rozmywa i oczywistą bynajmniej nie jest... 
  Utrzymuje się na przykład - i to chyba najpowszechniejsza wersja - że kąt obrazowy obiektywu o takiej ogniskowej odpowiada kątowi widzenia ludzkiego oka... No niestety, nie odpowiada. Oko ludzkie ma kąt widzenia około 180 stopni, tak duży, że patrząc na wprost widzimy jednocześnie nos, brwi i policzki. Owszem, widzimy je peryferyjnie, ale z kolei kąt użytecznego ostrego widzenia wynosi ledwo kilka stopni ze środka tego olbrzymiego pola, kąt w miarę ostrego postrzegania sięga już stopni kilkudziesięciu. I choć tu niewątpliwie duże są różnice osobnicze, też trudno dopasować go do tej nieszczęsnej ogniskowej standardowej. Dla mnie na przykład obiektyw standardowy widzi zdecydowanie wąsko, jeśli chodzi o zakres obrazu odbieranego jednym spojrzeniem nieruchomym okiem. Problem też w tym, że o ile się do tego świadomie nie zmusimy - co zresztą wcale nie jest łatwe - oko wcale nie jest nieruchome. Nieustannie, nawet przy nieruchomej głowie, mimowolnie skanuje przestrzeń, tak więc rzekomy kąt widzenia oka staje się jeszcze bardziej iluzoryczny niźli by się to z punktu widzenia czystej optyki wydawało.
  Twierdzą z kolei niektórzy, że perspektywa obrazu zarejestrowanego obiektywem standardowym jest zbliżona do perspektywy widzianej gołym okiem, czy też że obiektyw standardowy nie zniekształca obrazu... A jaki obiektyw o prawidłowej korekcji geometrycznej zniekształca? No może taki bardzo szerokokątny, gdzie skrajne partie obrazu są już cokolwiek przerysowane perspektywicznie. Ale to jednak też mocno naciągane kryterium, bo w czasach gdy ogniskowa standardowa dawno była już powszechnie przyjęta, obiektywy takie należały do absolutnego marginesu. Przeciętne obiektywy sprzed lat kilkudziesięciu nic tu nie zniekształcały. Każdy zresztą obiektyw o prawidłowej perspektywie prostoliniowej da z tego samego punktu widzenia, skierowany w tym samym kierunku, dokładnie identyczną perspektywę. Czy zrobimy zdjęcie obiektywem 135 mm, czy też obiektywem 28 mm, z którego to zdjęcia wykadrujemy następnie wycinek odpowiadający kadrowi obiektywu ogniskowej 135 mm - nie będą się one niczym różniły jeśli chodzi o perspektywę. Tak samo nie będą się różniły od tego, co widzi oko ludzkie.
  No więc jak to jest z tą ogniskową standardową? "Widzi" ona w końcu jak oko ludzkie, czy może jednak jakoś inaczej? Otóż, wbrew pozorom, odpowiada ona właśnie postrzeganiu oka. Ale w pewien tyleż specyficzny, co naturalistyczny sposób.
  Przyjęte jest mianowicie, że optymalna odległość oglądania zdjęcia równa jest tegoż zdjęcia przekątnej - umożliwia ona bowiem zarówno ogarnięcie całego obrazu jednym spojrzeniem, jak i obserwację jego drobnych szczegółów. Na tym właśnie założeniu oparte są skądinąd, stosowane w fotografii tradycyjnej, wielkości krążka rozproszenia, używane do wyznaczania głębi ostrości. Połączenie ustalonej odległości oglądania zdjęcia wraz z rozdzielczością oka ludzkiego (przyjętą jako 2'), określa krążek rozproszenia - a więc graniczną wielkość, którą oko jest w stanie dostrzec, jako 1/1500 przekątnej klatki.
  Ale powróćmy do ogniskowej. Jeśli wykonamy zdjęcie obiektywem o ogniskowej standardowej, czyli równej przekątnej klatki, a następnie spojrzymy na to zdjęcie z odległości optymalnej obserwacji, równej przekątnej zdjęcia, to zobaczymy na zdjęciu obraz o tej samej wielkości kątowej, co w rzeczywistości. Inaczej mówiąc, obiekty na zdjęciu będą miały dla nas tę samą wielkość pozorną, jak gdybyśmy patrzyli na rzeczywistą scenę z miejsca, z którego wykonano zdjęcie. I w ten właśnie sposób ogniskowa standardowa odpowiada naszemu postrzeganiu. Nie całkowity kąt widzenia, nie perspektywa jako taka, ale wielkość obrazu, który widzimy. 


  Pozostaje jeszcze na koniec jedna drobna zagadka. Dlaczego dla formatu klatki 24x36 mm przyjęto jako standard ogniskową 50 mm? O ile bowiem - przykładowo - dla klatek 18x24 mm czy 6x6 cm (faktycznie 56x56 mm) ogniskowe standardowe wynoszące odpowiednio 30 mm i 80 mm wręcz idealnie odpowiadają przekątnej kadru, to dla 24x36 mm już nie. Niezależnie od tego, co piszą szacowni autorzy w mądrych księgach, klatka 24x36 mm nie ma przekątnej równej 50 mm, i to ani dokładnie, ani nawet około - ma bowiem przekątną 43 mm. Skąd więc te 50 mm? Może z chęci zaokrąglenia do jakiejś bardzo równej wielkości, a może po prostu uznano, że popularne amatorsko małe odbitki, w rodzaju 9x13 cm, czy wręcz jeszcze mniejsze, tzw. pół pocztówki, trudno będzie wszak większości ludzi oglądać z odległości równej ich przekątnej. Nie wiem, przyznaję się bez bicia.
  Warto wszak zauważyć, że małoobrazkowe obiektywy o ogniskowej 45 mm były onegdaj wcale popularne; a biorąc i pod uwagę, że "oficjalne" ogniskowe obiektywów producenci i tak podają w zaokrągleniu do w miarę pełnych wartości, podczas gdy rzeczywista ogniskowa może się o kilka milimetrów różnić, to niewykluczone wcale, że spora część tych czterdziestek piątek miała w rzeczywistości ogniskową 43 mm. Zresztą nawet niektóre podręczniki fotografii podają jako ogniskową standardową dla klatki 24x36 mm zestaw 40, 45, 50 mm.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz